(05-12-2020, 19:30)wasyl00 napisał(a): Dobra zrozumiałem przekaz. Z tym, że plan był nie po to żeby ładować trupa tylko żeby zapobiegać rozładowaniu z powodu dłuższego postoju. Plan miał być żeby wydłużyć życie aku a nie go reanimować ;) Nie mam opcji jak garaż więc żeby ogarnąć w zimie to musiałbym okresowo przepalać albo targać baterie do domu. Dodam, że dużo ostatnio nie jeżdżę. Myślałem że panel to byłby optimum jako że auto pod chmurą.
Podładowanie padającej baterii zimą za pomocą panela solarnego pracującego w nieoptymalnym oświetleniu i w obniżonej temperaturze?
Niezbyt ciekawa koncepcja.
Przede wszystkim - moc znamionowa panela/paneli musiała by wynosić kilkadziesiąt, o ile nie 100W, żeby w ogóle myśleć o jakimś doładowaniu.
A że panele nie były by umieszczone optymalnie w stosunku do słońca - tę moc trzeba by podnieść ... kilkukrotnie.
W efekcie - koszt paneli, przekształtnika, okablowania - pozwoli swobodnie na kupienie kilku/kilkunastu akumulatorów nowych i niezłej klasy.
Przy obecnych zimach - nie przesadzajmy, sprawny akumulator nie będzie musiał być doładowany w ogóle. Wystarczy raz na dwa tygodnie przejechać kilka km.
Mam kilka starych samochodów, akumulatory siedzą w nich też nie najnowsze - i jakoś dzisiaj nie było problemu odpalić Poloneza, nie uruchamianego od ponad miesiąca (akumulator ma z 5 lat, ostatni raz ładowany był na wiosnę, a samochód w tym sezonie przejechał może 100 km).
Spotkałem się z panelami ładującymi akumulatory - ale w kamperach, gdzie panele są na dachu, silnie nasłonecznione (a moc paneli to 200-300W) i służą do uzupełniania energii w akumulatorach części bytowej w warunkach, gdzie energia jest na bieżąco zużywana i nie ma innej możliwości jej uzupełnienia.