Jechałem ok 70 km/h pod niewielkie wzniesienie na tempomacie i pomyślałem, że jednak dodam trochę gazu. Nagle samochód jakby stracił moc. A że miejsce było dość niebezpieczne (zakręt, wąsko, pod górę, TIRy na ogonie) to zredukowałem bieg i wcisnąłem gaz w podłogę. Nic, nadal zwalania. Jadę już 30 km/h, więc redukcja do dwójki i gaz w podłogę. Nadal zwalnia. Nie pozostało mi nic innego jak zatrzymać się na awaryjnych. Niezły stres bo nie ma jak zjechać i nie da się mnie ominąć. Na szczęście olśniło mnie, że to Francuz, więc jadę raczej komputerem a nie samochodem. Jak przystało na komputer, po kilkukrotnym resecie (czyli naciśnięciu start/stop) odzyskał moc. Potem się to już nigdy nie powtórzyło, choć do tempomatu podchodzę z mniejszym zaufaniem. Co mogło być przyczyną? Czyżby kabelki przygotowywały się do zapalenia?