op
Od pewnego czasu w moim scenicu występuje przyduszanie silnika podczas ruszania i zmianie biegów w zakresie 1-2-3. Na wyższych biegach nieodczuwalne ale silnikowi ogólnie brakuje mocy.
Opiszę jak to się objawia z mojego odczucia:
Dodaję normalnie gazu nie za dużo nie za mało - tyle co zawsze wystarczało do płynnego ruszenia i od początku fazy puszczania sprzęgła czuć, że silnik nie ciągnie jak powinien, a przy końcówce momentalnie obroty spadają poniżej 1000 i silnik ledwo ciągnie, bardzo ciężko wchodzi na wyższe obroty. Przy zmianie biegów z 1 na 2 , gdy dodaję niedużo gazu także następuje szybki spadek obrotów po puszczeniu sprzęgła i silnik ciężko wchodzi na wyższe obroty - potworny muł. Przełączając z 2 na 3 bieg także delikatnie wyczuwalne a na wyższych biegach jest w porządku ale silnik nie ma mocy jaką miał kiedyś.
Przy innej technice ruszania tj. z dodaniem większej ilości gazu (minimum 2500), przy puszczeniu sprzęgła także obroty szybko spadają, silnik muli jakbym holował czołg za sobą a po 2-3 sekundach następuje gwałtowny przyrost mocy (momentalnie pojazd bardzo gwałtownie przyspiesza i osiąga ponad 4000 obrotów).
Dodam że mam takie odczucie, jakby pedał gazu z opóźnieniem przekazywał jego użycie.
Co ciekawe raz na jakiś czas zdarza się, że mulenie/duszenie wcale nie występuje. Np. wczoraj cały dzień jeździłem po mieście, trochę w trasie i łanie ruszał z miejsca, każde delikatne wciśniecie pedału gazu przekazywał na moc jak trzeba, a zmiany biegów nie było wcale czuć. Dla odmiany dzisiaj zupełna klapa. Pojeździłem trochę po mieście - nie szlo dobrze włączyć się do ruchu, każdy start spod świateł to kompletna klapa. Objaw występuje w kratkę, jakbym rzucał monetą idąc do garażu (orzeł - jeździmy, reszka - mulimy). W Większości dni jednak występuje mulenie.
Zauważyłem ostatnio także wahania obrotów po zapaleniu pojazdu, które występują, na lekko rozgrzanym silniku, zgaszonym i ponownie odpalonym po około 15-30 minutach, a wiec po jego lekkim przestudzeniu. (np. zapalam zimny pojazd, jadę do sklepu oddalonego o 2km, robię zakupy i po upływie 20 minut jestem, odpalam i następują wahania w zakresie 900-1200. Gdybym odpalił po maksymalnie kilku minutach albo po kilku godzinach obroty byłyby stabilne). Podczas skaczących obrotów jest wyczuwalne szarpanie całą budą pojazdu. Wahania obrotów zaczynają się po 5-10 sekundach od zapalenia i trwają 30-120 sekund. Po odpaleniu zupełnie zimnego - po nocy, rano w garażu - obroty są stabilne.
W pojedzie w ostatnim pół roku wymieniłem na nowe: komplet sprzęgła z wyprzęgnikiem OEM, komplet świec BERU, komplet cewek BERU. Przynajmniej raz w roku wymieniam komplet filtrów, przepustnica została przeczyszczona tydzień temu ale nic to nie zmieniło. Objawy identyczne zarówno na zasilaniu PB jak i LPG.
Po podłączeniu do komputera zero zapamiętanych błędów.
Jakie pomysły na taką przypadłość? Od czego zacząć?
Opiszę jak to się objawia z mojego odczucia:
Dodaję normalnie gazu nie za dużo nie za mało - tyle co zawsze wystarczało do płynnego ruszenia i od początku fazy puszczania sprzęgła czuć, że silnik nie ciągnie jak powinien, a przy końcówce momentalnie obroty spadają poniżej 1000 i silnik ledwo ciągnie, bardzo ciężko wchodzi na wyższe obroty. Przy zmianie biegów z 1 na 2 , gdy dodaję niedużo gazu także następuje szybki spadek obrotów po puszczeniu sprzęgła i silnik ciężko wchodzi na wyższe obroty - potworny muł. Przełączając z 2 na 3 bieg także delikatnie wyczuwalne a na wyższych biegach jest w porządku ale silnik nie ma mocy jaką miał kiedyś.
Przy innej technice ruszania tj. z dodaniem większej ilości gazu (minimum 2500), przy puszczeniu sprzęgła także obroty szybko spadają, silnik muli jakbym holował czołg za sobą a po 2-3 sekundach następuje gwałtowny przyrost mocy (momentalnie pojazd bardzo gwałtownie przyspiesza i osiąga ponad 4000 obrotów).
Dodam że mam takie odczucie, jakby pedał gazu z opóźnieniem przekazywał jego użycie.
Co ciekawe raz na jakiś czas zdarza się, że mulenie/duszenie wcale nie występuje. Np. wczoraj cały dzień jeździłem po mieście, trochę w trasie i łanie ruszał z miejsca, każde delikatne wciśniecie pedału gazu przekazywał na moc jak trzeba, a zmiany biegów nie było wcale czuć. Dla odmiany dzisiaj zupełna klapa. Pojeździłem trochę po mieście - nie szlo dobrze włączyć się do ruchu, każdy start spod świateł to kompletna klapa. Objaw występuje w kratkę, jakbym rzucał monetą idąc do garażu (orzeł - jeździmy, reszka - mulimy). W Większości dni jednak występuje mulenie.
Zauważyłem ostatnio także wahania obrotów po zapaleniu pojazdu, które występują, na lekko rozgrzanym silniku, zgaszonym i ponownie odpalonym po około 15-30 minutach, a wiec po jego lekkim przestudzeniu. (np. zapalam zimny pojazd, jadę do sklepu oddalonego o 2km, robię zakupy i po upływie 20 minut jestem, odpalam i następują wahania w zakresie 900-1200. Gdybym odpalił po maksymalnie kilku minutach albo po kilku godzinach obroty byłyby stabilne). Podczas skaczących obrotów jest wyczuwalne szarpanie całą budą pojazdu. Wahania obrotów zaczynają się po 5-10 sekundach od zapalenia i trwają 30-120 sekund. Po odpaleniu zupełnie zimnego - po nocy, rano w garażu - obroty są stabilne.
W pojedzie w ostatnim pół roku wymieniłem na nowe: komplet sprzęgła z wyprzęgnikiem OEM, komplet świec BERU, komplet cewek BERU. Przynajmniej raz w roku wymieniam komplet filtrów, przepustnica została przeczyszczona tydzień temu ale nic to nie zmieniło. Objawy identyczne zarówno na zasilaniu PB jak i LPG.
Po podłączeniu do komputera zero zapamiętanych błędów.
Jakie pomysły na taką przypadłość? Od czego zacząć?