op
Witajcie,
podzielę się problemem już rozwiązanym, może ktoś będzie miał podobne historie i się tak wiedza mu przyda.
Z dnia na dzień przód Renówki zaczął przeraźliwie skrzypieć (odgłos otwierania ciężkich starych drzwi od stodoły). Na nierównościach w czasie jazdy prosto, skręcania oraz na postoju w czasie jakichkolwiek ruchów kierownicą. Poziom głośności zapraszał przechodniów do spoglądania na mój samochód;)
Podjechałem na SKP, gdzie panowie prowadzący po dyskusjach i nasłuchach orzekli - "maglownica". Ewidentnie dźwięk dochodził z centralnej części podwozia, tam gdzie faktycznie znajduje się przekładnia. Nieśmiało zapytałem czy mają stetoskop, bo może pomógł by w celnej diagnostyce, ale zignorowali prośbę. Zatem pozostało mi szykować się na wizytę u mechanika.
Koniec historii był taki, że pojechałem do domu rodzinnego gdzie stetoskop się znalazł. Po przyłożeniu do drążków kierowniczych było jednak cicho. Przykładam dalej, aż trafiłem na łącznik stabilizatora i na sam stabilizator - piski w uszach niebywałe. Z dużym trudem dałem radę psiknąć nieco lubrykantu na gumy stabilizatora (ciężko się tam dostać) oraz pod gumy osłonowe na łącznikach. Po niedługim czasie piski ustały. Koniec końców, nie wiem który z tych dwóch elementów był winowajcą, ale chwila roboty dała mi spokój w uszach i spokój od wizyty u mechanika do czasu następnych odwiedzin. Któryś już raz stetoskop za 2 dychy ratuje tyłek;)
podzielę się problemem już rozwiązanym, może ktoś będzie miał podobne historie i się tak wiedza mu przyda.
Z dnia na dzień przód Renówki zaczął przeraźliwie skrzypieć (odgłos otwierania ciężkich starych drzwi od stodoły). Na nierównościach w czasie jazdy prosto, skręcania oraz na postoju w czasie jakichkolwiek ruchów kierownicą. Poziom głośności zapraszał przechodniów do spoglądania na mój samochód;)
Podjechałem na SKP, gdzie panowie prowadzący po dyskusjach i nasłuchach orzekli - "maglownica". Ewidentnie dźwięk dochodził z centralnej części podwozia, tam gdzie faktycznie znajduje się przekładnia. Nieśmiało zapytałem czy mają stetoskop, bo może pomógł by w celnej diagnostyce, ale zignorowali prośbę. Zatem pozostało mi szykować się na wizytę u mechanika.
Koniec historii był taki, że pojechałem do domu rodzinnego gdzie stetoskop się znalazł. Po przyłożeniu do drążków kierowniczych było jednak cicho. Przykładam dalej, aż trafiłem na łącznik stabilizatora i na sam stabilizator - piski w uszach niebywałe. Z dużym trudem dałem radę psiknąć nieco lubrykantu na gumy stabilizatora (ciężko się tam dostać) oraz pod gumy osłonowe na łącznikach. Po niedługim czasie piski ustały. Koniec końców, nie wiem który z tych dwóch elementów był winowajcą, ale chwila roboty dała mi spokój w uszach i spokój od wizyty u mechanika do czasu następnych odwiedzin. Któryś już raz stetoskop za 2 dychy ratuje tyłek;)
5 użytkowników postawiło piwo użytkownikowi Rafalsliwa za ten post post:
• kiwikrakow, Lionel2000, PunkRock86, siekmol, Wozny84
• kiwikrakow, Lionel2000, PunkRock86, siekmol, Wozny84