op
Cześć.
Piszę w sprawie dalszych przygód ze Scenicem II. Powiem szczerze, że już krew mnie zalewa z tym samochodem...
Mam Scenica II z 2003 r. 2.0 benzyna bez turbo.
Auto kupiłem nieco ponad miesiąc czasu temu, od tego czasu prawie cały czas jest w warsztatach samochodowych. Obecnie największym problemem jaki jest gaśnięcie silnika. Auto gaśnie po odpaleniu, ale też po naciśnięciu sprzęgła. Czasem przez godzinę jest ok, a czasem za każdym razem, jak tylko wciśnie się sprzęgło. W Warszawie mechanik zrobił mi pomiar kompresji i stwierdził, że jest 14,14,14, 7 i że głowica jest do zrzucenia bo pewnie zawory zapieczone. Z uwagi na absurdalne koszty w Warszawie oddałem auto do mojej rodzinnej miejscowości. Mechanik trzyma je już 3 tygodnie i w zasadzie nie wie, co jest z nim nie tak. Był zrobiony ponowny pomiar kompresji i wyszło 14,14,14, 12. Test powtórzono jeszcze raz i wyszło tak samo. Mechanik stwierdził, że tamten poprzedni test ktoś zrobił źle i silnik jest ok. Problem niby dotyczy elektryki. Przepustnica niby była czyszczona. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Spotkaliście się z czymś takim? W Warszawie chcieli ode mnie kasę większą niż wartość tego samochodu, a z kolei w Grudziądzu to auto już 3 tygodnie stoi i nadal nie mam odpowiedzi co z nim jest i kiedy wreszcie będzie zrobione. Czy w tym kraju nie ma już porządnych mechaników, czy tylko ja tak trafiam?
Piszę w sprawie dalszych przygód ze Scenicem II. Powiem szczerze, że już krew mnie zalewa z tym samochodem...
Mam Scenica II z 2003 r. 2.0 benzyna bez turbo.
Auto kupiłem nieco ponad miesiąc czasu temu, od tego czasu prawie cały czas jest w warsztatach samochodowych. Obecnie największym problemem jaki jest gaśnięcie silnika. Auto gaśnie po odpaleniu, ale też po naciśnięciu sprzęgła. Czasem przez godzinę jest ok, a czasem za każdym razem, jak tylko wciśnie się sprzęgło. W Warszawie mechanik zrobił mi pomiar kompresji i stwierdził, że jest 14,14,14, 7 i że głowica jest do zrzucenia bo pewnie zawory zapieczone. Z uwagi na absurdalne koszty w Warszawie oddałem auto do mojej rodzinnej miejscowości. Mechanik trzyma je już 3 tygodnie i w zasadzie nie wie, co jest z nim nie tak. Był zrobiony ponowny pomiar kompresji i wyszło 14,14,14, 12. Test powtórzono jeszcze raz i wyszło tak samo. Mechanik stwierdził, że tamten poprzedni test ktoś zrobił źle i silnik jest ok. Problem niby dotyczy elektryki. Przepustnica niby była czyszczona. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Spotkaliście się z czymś takim? W Warszawie chcieli ode mnie kasę większą niż wartość tego samochodu, a z kolei w Grudziądzu to auto już 3 tygodnie stoi i nadal nie mam odpowiedzi co z nim jest i kiedy wreszcie będzie zrobione. Czy w tym kraju nie ma już porządnych mechaników, czy tylko ja tak trafiam?