Dziwne zachowywanie się płynu chłodniczego - piana i bąbelki
op
Właśnie żałuję, że nie zrobiłem tego w ten sam dzień. Sprawa wygląda tak, że ten sprzedawca to sąsiad (zza płotu) mojego kuzyna. Zresztą mieszkamy od siebie ledwie 20 km. Ani kuzynowi, ani mnie przez głowę nie przeszło, że takie coś może wyjść. Zepsuł mi się Mercedes, pożaliłem się kuzynowi, i ten mi powiedział, że sąsiad zza płotu ma na sprzedanie. Pojechałem i kupiłem, sprezentowałem żonie (i tak szukaliśmy drugi samochód), a ja na spokojnie podreperuję "Mietka".
Gość teraz przez telefon zarzeka się, że nic nie wiedział, że to niemożliwe, że nie wierzy, sugeruje jakbym go chciał oszukać, itp. Ja zaufałem mu prawie bezgranicznie, dlatego kupując pojazd skupiłem się tylko na takich rzeczach, jak blacharka, elektryka, hamulce, papiery, itp. Czyli na podstawach. Za płotem stała kuzynka i ciocia, a obok mnie biegała siostrzenica (tzn. córka kuzynki, na jego podwórku). Aż głupio mi było zaglądać w każdy zakamarek. W dodatku następnego dnia zgłosiłem się po OC, które wziąłem już na siebie i zapłaciłem, bo w ciągu dni kończyło się to ich. Przez 2-3 dni po zakupie pisałem tu - na forum - zaklinając jakby rzeczywistość i mając cichą nadzieję, że to niemożliwe, żeby wypchnął takie coś. Niemożliwe jest też, że niczego nie zauważyli. W głowie mi się to nie mieści. Jak można tego nie zauważyć? Chmury dymu po nagrzaniu? Przelewania się wody? Ubytków płynu w zastraszającym tempie? Nawet maski nie trzeba było otwierać. A gość jest mechanikiem i jak twierdzi sam wszystko w nim zmieniał? Kuzyn tak samo załamany jak ja. Ma wyrzuty, że przez niego się wtopiłem. Niepotrzebnie, mogłem obejrzeć dokładniej. Zaś jeśli nie zauważył awarii, to z niego mechanik, jak z koziej... I wtedy aż się boję, jak on robił tę uszczelkę. (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-05-2017, 18:10 przez jaszek7777.)
Dwie opcje. Oddajesz auto i pewnie przechodzisz na drogę prawną lub zaciskasz zeby robisz remont i jezdzisz
Diagnostyka aut osobowych--> DELPHI, DTT4ALL,VCDS
op
Nie będę się z nim ciągał po sądach. Żona i trójka dzieci są jednak dla mnie ważniejsze i to z nimi wolę spędzić wolny czas. Ale jeśli to coś poważniejszego od UPG, to jednak dałbym mu chętnie w pysk Tym bardziej, że kupiłem wiedząc o potrzebie remontu zawieszenia, blacharki i w późniejszym już terminie zajęcia się wyciekiem ze skrzyni. Ale w te rzeczy nie wnikam, to normalne w używanych autach z tych roczników. Ale silnik... silnik to dla mnie podstawa.
(26-05-2017, 17:46)jaszek7777 napisał(a): Przelewania się wody?Powoli. Odgłos przelewania się wody - to może być woda deszczowa w podszybiu, która zebrała się z powodu niedrożności odpływów (jakże typowe). Znikanie płynu i objawy zapowietrzania się - hm... może być i uszczelka pod głowicą, ale... Zakładam, że jest instalacja gazowa? A co do drogi prawnej - nasze skromne doświadczenie uczy, że - nie należy się jej obawiać, tylko konsekwentnie dbać o swoje. Od każdej umowy można odstąpić, to tylko kwestia cierpliwości i oczytania w przepisach.
Scenic II Ph II 1,5 dci 105 KM / Megane III Coupe Ph1 1,5 dci 90 KM
Scenic II Ph II (+), GrandScenic II Ph I, Polonez Caro+, Gaz 69M, Syrena R-20, Renault Megane Coupe , III Ph I , Suzuki SX4 1,6 4x4
op
Właśnie rozmawiałem z żoną i doszliśmy do wniosku, że jeśli jutro dowiemy się, że UPG to pikuś przy całej reszcie, to rozważymy drogę sądową. Nie boimy się tego. A może jak postawimy sprawę jasno, to zmięknie. Jeśli zaś to tylko UPG, to daruję mu. Te 500, czy 600 zł, to nie tak dużo, a przynajmniej wszystko zostanie sprawdzone przy okazji.
Nie, nie ma instalacji gazowej, więc miałem pewność, że to na pewno nie gaz tam dmucha. Tylko kompresja może tam dmuchać. Wątpię, żeby okazała się jakaś nieszczelność, bo gdzie? Pompa wody? (26-05-2017, 19:51)ko-ma napisał(a): Odgłos przelewania się wody - to może być woda deszczowa w podszybiu, która zebrała się z powodu niedrożności odpływów (jakże typowe)Tak też właśnie pomyślałem, jednak zmieniłem zdanie, bo ten odgłos pojawiał się po samym dodaniu gazu, bez potrzeby ruszania, zaraz po odpaleniu samochodu. To jednak mechanik, to ja od razu zajrzałem pod maskę jak to usłyszałem, a co dopiero on. Nie zainteresowałby się skąd powietrze w przewodach, albo deszczówka gdzieś w aucie? To było słychać jak szlag. Poza tym tak po 10 km ciągłej jazdy to już konkretnie kopci, jak cofałem na podwórku, to czułem się jak we mgle (akurat był wieczór i było bezwietrznie). Ja - a nie jestem mechanikiem - jeszcze tego samego wieczora już zauważyłem, że coś tu nie gra, a następnego dnia, jak zakładałem ten wątek, byłem bliski pewności. Zresztą UPG to dość typowa usterka, dla mechanika do zdiagnozowania tak rutynowa, jak dla mnie, że łańcuch w rowerze jest za luźny. Dzwoniliśmy z żoną, rozmawialiśmy, przykro mu, nie wiedział, nie mógł przewidzieć, że ma "moralniaka", zaproponował, że... załatwi nam komplet opon zimowych. Pewnie zostały w garażu, więc takie to "załatwienie" Ani słowa, żeby odstawić mu auto, czy że pokryje cześć naprawy. Teraz trzeba się modlić, żeby to była tylko uszczelka. Z tego, co się zorientowałem, głowice rzadko padają w tych silnikach. Oczywiście o ile wcześniej, w wyniku tej usterki, konkretnie się nie zagotował. Pociesza mnie to, że silnik odpalał cudnie, chodził cichutko i równo, ładnie się zbierał, więc może z samym silnikiem jest wszystko ok. Chyba, że owe cykanie to jednak nie zawór (nie przysłuchałem się dobrze, czy dźwięk oby na pewno jest z góry) (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-05-2017, 22:10 przez jaszek7777.)
A może po prostu parszywe zrządzenie losu ? Może faktycznie nic się nie działo wcześniej ? Ale to musiał by być mega pech.
Żłopię browar, jaram szlugi,nie ma na mnie żadnej siły.
Byłem punkiem, jestem punkiem, będę punkiem do mogiły.
Proponuję podjechać do jakiegoś zaprzyjaźnionego warsztatu, zrobić test na CO2 w płynie chłodniczym i od razu będzie wiadomo.
A sprzedający jak jest mechanikiem to albo niech odda kasę albo niech zrobi na swój koszt skoro nie wspomniał o tym przy sprzedaży. Wszelkie większe usterki powinny być wpisane w umowie aby obie strony nie miały do siebie potem pretensji.
op
(26-05-2017, 20:43)PunkRock86 napisał(a): Może faktycznie nic się nie działo wcześniej ?Z tego co powiedział mi kuzyn, "kobita" robiła krótkie trasy, więc jest jakaś szansa, że nie zauważyła (aczkolwiek patrząc na kartkę serwisową z wymiany oleju z maja 2016 w rok auto zrobiło 12 000 km, więc jednak te trasy nie były takie krótkie). Silnik jednak trzymał temperaturę, zaś samo kopcenie pojawia się już po nagrzaniu do temperatury roboczej. W zimę pewnie trwało to dłużej, a i para z wydechu nie jest wtedy niczym szczególnie nadzwyczajnym. Tak w ogóle (nie wiem, czy o tym wspomniałem), to jak spisywaliśmy umowę - w dość koleżeńskiej atmosferze (od razu przeszliśmy na "per Ty") - to gość zaproponował mi, że mogę uniknąć podatku i że można po znajomości wpisać na umowie np. 900 zł z adnotacją "uszkodzony silnik", żeby nikt z US się nie czepiał. Oczywiście stanowczo odmówiłem i o ile jakby zapaliła mi się żółta lampka, że aż poszedłem raz jeszcze go odpalić i przygazowałem nim kilka razy, żeby posłuchać, czy nic nie stuka/dzwoni i czy nie wydobywają się kłęby dymu (co w przypadku problemów z silnikiem właśnie na zimnym byłoby widać jak na dłoni), o tyle czerwona się nie zapaliła i wytłumaczyłem to sobie, że może faktycznie to taki "gest" z jego strony, choć te 2% podatku to śmieszne pieniądze. I ta drobna sytuacja niepokoi mnie najbardziej. Uśpiono moją czujność, co już kilkakrotnie napisałem (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-05-2017, 22:08 przez jaszek7777.) (26-05-2017, 22:05)jaszek7777 napisał(a): choć te 2% podatku to śmieszne pieniądzeUS i tak wpisuje cenę ze "swoich magicznych ksiąg" i ma gdziesz zapisy w umowie
Scenic III PH II 2012r 1.6 dCi 167KM
Megane III PH II 2015r 1.6 dCi 146KM Clio III Ph I 2006r 1.6 16V 110KM Clio III Ph I 2006r 1.2 16V 75KM |
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
6 gości