op
Witajcie,
Rzecz tyczy się Sc1 po lifcie.
Opis sytuacji:
Wczoraj partnerka jeździła cały dzień dookoła komina, często gasząc i odpalając auto. Po południu już go nie odpaliła.
Zapiąłem akumulator pod prostownik na 12 godzin i rano wsadziłem do auta. I mamy powtórkę z rozrywki. Cały dzień jeżdżenia bez problemów, a o 17:00 musiałem podjeżdżać żeby pomóc odpalić. Brakowało dosłownie kapkę prądu żeby rozrusznik wystarczająco zakręcił.
Wróciliśmy do domu i wziąłem miernik i na odpalonym silniku zmierzyłem napięcie. Stoi jak kij między 14,02V, a 14,00V
Włączyłem światła, dmuchawę i ogrzewanie tylnej szyby. Zjechało minimalnie do 13,98. Zatem teoretycznie usterkę ładowania można wykluczyć.
Sprawdziłem napięcie samego akumulatora po zgaszeniu silnika. Wynosi 12,00V.
I teraz do sedna. Skoro wg. pomiarów ładowanie jest poprawne, plus akumulator ma właściwe napięcie to dlaczego po kilkudziesięciu odpaleniach, lub bardzo krótkim postoju, nie idzie odpalić? Przygasają wskaźniki jakby ewidentnie był problem z poprawnym ładowaniem akumulatora. A pomiary mówią co innego.
Zwarcie wewnętrzne trzyletniej baterii?
Błąd pomiaru? bo jedna sondę miernika mam uszkodzoną.
Coś kradnie prąd?. Ale przy nawet słabym ładowaniu to nie ma na pokładzie takiego odbiornika który w 5 minut wyładuje baterię do połowy pojemności.....
Gdzie może być problem.
Rzecz tyczy się Sc1 po lifcie.
Opis sytuacji:
Wczoraj partnerka jeździła cały dzień dookoła komina, często gasząc i odpalając auto. Po południu już go nie odpaliła.
Zapiąłem akumulator pod prostownik na 12 godzin i rano wsadziłem do auta. I mamy powtórkę z rozrywki. Cały dzień jeżdżenia bez problemów, a o 17:00 musiałem podjeżdżać żeby pomóc odpalić. Brakowało dosłownie kapkę prądu żeby rozrusznik wystarczająco zakręcił.
Wróciliśmy do domu i wziąłem miernik i na odpalonym silniku zmierzyłem napięcie. Stoi jak kij między 14,02V, a 14,00V
Włączyłem światła, dmuchawę i ogrzewanie tylnej szyby. Zjechało minimalnie do 13,98. Zatem teoretycznie usterkę ładowania można wykluczyć.
Sprawdziłem napięcie samego akumulatora po zgaszeniu silnika. Wynosi 12,00V.
I teraz do sedna. Skoro wg. pomiarów ładowanie jest poprawne, plus akumulator ma właściwe napięcie to dlaczego po kilkudziesięciu odpaleniach, lub bardzo krótkim postoju, nie idzie odpalić? Przygasają wskaźniki jakby ewidentnie był problem z poprawnym ładowaniem akumulatora. A pomiary mówią co innego.
Zwarcie wewnętrzne trzyletniej baterii?
Błąd pomiaru? bo jedna sondę miernika mam uszkodzoną.
Coś kradnie prąd?. Ale przy nawet słabym ładowaniu to nie ma na pokładzie takiego odbiornika który w 5 minut wyładuje baterię do połowy pojemności.....
Gdzie może być problem.
Coś jest nie tak. Jeżdżę Scenicem od ponad roku i nic nie odpadło, nic się nie zepsuło. Kim Ci Francuzi myślą, że są? Niemcami?